wtorek, 25 sierpnia 2015

Człowiek pech?

Witam Chude Panie!

W końcu chcąc zacząć normalnie żyć po tym całym wypadku i wogle, postanowiłam pojechać do najbliższego miasta z koleżankami na zakupy.
Czekałam na ten wyjazd kilka tygodni.
Wsiadam do autobusu. Zajęłam tyły z koleżankami. Ja siedzę od okna i widzę na szybie , centymetry od siebie osę, która fruwała przyklejona do szyby. Energicznie się odsuwam , gdyż nigdy mnie ani pszczoła, ani osa nie użądliły. Dziewczyny uspokajają, że one ot tak nie gryzą. Nie zdążyłam wyjechać z miasta a tu pod pachą czuję jakby ktoś mi krew pobierał. Strzepuje odruchowo, a tu w pół nieżywa osa wyskakuje mi z rękawa.
Nosz ku*wa? Serio?!
Dzwonie do mamy co mam robić. Nie wiemy czy uczulona jestem czy jak.
Sama wkurwiona na całą sytuację gdyż za 20 min ma pogrzeb z moim tatą rzuca słuchawką. Z jakieś 15 km za miastem wysiadam w szczerym polu i czekam na ojca. Wypad zaliczam do nieudanych.
Sobotnia impreza też wisi pod znakiem zapytania.
-" Pierwszej osobie której obiją mordę będziesz ty'' - ojciec litościwy


Moja psychika jest coraz bardziej zszargana. Zamknijcie mnie w domu-.-]
Przez tą całą sytuację, zjadłam parę hitów.

Od tej chwili - STAWIAM SOBIE WYZWANIE ----- >>> 260 kcal  ---  nie więcej.
DO 15 września !!! 
 Wyjątek przekroczenia limitu --- zasłabnięcie.

+ Ćwiczenia 20 min dziennie ( rozciąganie ) i brzuszki. 
Zainstalowałam sobie dodatkowo krokomierz który pokazuje mi ile spaliłam podczas chodu.

Trzymajcie kciuki bo zostało mało czasu do wycieczki jak i do pójścia do szkoły. 

Postanowiłam się codziennie rano ważyć. Z każdym postem będę wam sukcesywnie przedstawiać wyniki. 



 

niedziela, 23 sierpnia 2015

KaloriePro!

Witam Chudzinki

Na wstępie chciałabym gorąco polecić aplikacje którą niedawno odkryłam na swoim telefonie. Mianowicie KaloriePro!
Dzięki tej aplikacji możemy dodawać własne posiłki na każdy dzień, znajdują się tam praktycznie wszystkie produkty jakie sobie zapragniecie+ dania domowe, gotowe. Wpisuję liczbę gramów i przelicza mi na kcal. O dziwo są tam też prawie każde gatunki ryb ( po dorsza aż po mirune czy inne).
Dodatkowo pokauje ci ile potrzeba ćwiczeń na spalenie tego wszystkiego po wpisaniu wagi i wzrostu. Moje wybawienie :D

Bilanse:
Piątek przetrwałam ;D Udało mi się bez ani grama słodyczów.

Sobota :
Śniadanie:     bułka z ziarnami i serkiem - 161 kcal  
Obiad :          200 ml barszczu białego - 46 kcal 
Przekąska ( niestety mój ojciec to gamoń i nakupował słodyczy) : 1 ciastko hit - 68,18 kcal
powstrzymała mnie tak naprawdę mama  - kolacji nie jesz a ciastka to już tak? Moja córeczka jak sie dorwie to całą paczkę,. Dzięki Ci mamo :)
  =  275 kcal

Niedziela : 
 Śniadanie - 1 kanapka graham z 5g masła - 103 kcal 
Niestety na śniadanie muszę jeść masło by leki które biorę się wchłaniały, rozpuszczają się tylko w tłuszczach. ;/ 

Na obiad przewiduję barszczyku troszku.
Później jadę do babci mam nadzieję że nic nie zjem. Ona wpycha jak może - 'Ale dlaczego ty nie chcesz jeść u babci?''
Mam wsparcie w mamie - kobitka chodzi na fitness i te sprawy.
Mam nową motywację- idę w piątek na impreze :D 
I we wrześniu wyjazd za granicę. Trzeba się spiąć.
Mam w końcu internet w komórce. Będę częściej. Ostatnio tylko wi-fi. 




 

piątek, 21 sierpnia 2015

punkt krytyczny

Witam Was !! 😁


Środa minęła mi bardzo aktywnie. Mianowicie praktycznie cały dzień byłam w zoo i non stop chodziłam. Zjadłam niewiele 200 kcal.


Czwartek był troszkę nudniejszy. Wyszłam z koleżankami na wieczorny spacer. Zjadłam 340kcal. U mnie w bloku ktoś akurat umarł i zaczęłam dumać nad życiem i istnieniem ( ja - filozof).
Zaczęłam z tych nud czytać lektury. M.in. Cierpienia młodego Wertera. Młody samobójca. Zabijcie mnie 😣 i tak mam już doła..



PIĄTEK to istna nuda i kłótnia rodzinna. Straaszny dzień.
Bilans :
bułka z ziarnem i serkiem - 120 kcal
ryż 50g - 59 kcal
ryba- 80 kcal
=259kcal


Przeżywam właśnie punkt krytyczny. Przez ten cały zjebany dzień mam ochotę iść do sklepu by osłodzić sobie tą chwilę.
I ta piepszona reklama jakiegoś batona : " Daj się wyrwać rutynie z Kinder Pingui"
nie, nie, nie.


Potrzebuje motywacji. Zaraz zawale wszystko i będę cholernie żałować .

wtorek, 18 sierpnia 2015

Moje zdjęcie

W końcu odważyłam się zamieścić poniżej moje okropne nogi.

Bilans dziś :
bułka - 150 kcal
zupa- 100 kcal

Szybki krótki post, ale zawsze coś.
zamalowałam tło by ktoś się czasem nie zorientował. A wzór majtek też :) Jeszcze mama przypadkiem by tu wpadła a tu taka niespodzianka. Co to by było Matko Boska.

środa, 12 sierpnia 2015

Wypadek

Ta długa przerwa niestety nie była spowodowana kaprysem , czy zawalaniem bilansów.
Jakiś czas temu niestety zdarzył mi się dość poważny wypadek. Mianowicie potrącił mnie samochód. Połamane zęby, wstrząśnienie mózgu, złamany nos i przez miesiąc bezwład szyi. Dochodzę powoli do siebie. Minęło trochę czasu, myślałam o was non stop. Nie miałam odwagi napisać tego posta ze względu na tak długą nieobecność. Zapomniałyście o mnie? Mam nadzieje że nie odwaliłyście jakiejś głupoty i nadal jesteście na tym świecie :)
Waga w szpitalu dobijała nawet do 43. Ze względu na te zęby piłam tylko płynne rzeczy. Teraz na szczęście mam je odbudowane i zaczynam żyć normalnie.
Przynajmniej mogę chodzić w krótkich spodenkach i nie musze zakrywać ran na nogach po cięciach, bo po wypadku moje nogi i ręcę wyglądały jak po przecinarce mięsa. xD Zostały mi sińce na nogach i ślady. Wypadek przykrył samookaleczanie. Nawet pielęgniarki jak mnie przemywały to nawet słowem się nie odezwały. Jeden plus całej sytuacji :D
Mówiłam wam jak bardzo nienawidze tego trądziku i wogle. Zaczęłam przyjmować witaminę A doustnie. Tzw. izotretynoinę. Rok kuracji + badania co miesiąc ( sieją spustoszenie w organizmie) i podobno mam się wyleczyć. Działa cuda jak mówią. Ale jest to takie silne działanie , że idzie krew z nosa, skorupa na ustach, zapalenie spojówek. Bo to tak silnie wysusza. 

AKTUALNA WAGA : 46 i idzie w dół. 
Z bilansem przyjdę niedługo.

Oglądacie Pretty Little Liars? Dzisiaj finał, dowiemy się kim jest A ! :DD


piątek, 22 maja 2015

Nie ma to jak wrócić !!!!!

I"m Back with a new motivation !

Przez te miesiące wiele się zmieniło, ja sama się zmieniłam, otoczenie wokół mnie również ciągle się zmienia. Szkoła, nauka... zaliczanie przedmiotów do których już nigdy nie wrócę itd.
Za dwa tygodnie wystawianie ocen w mojej szkole, a potem laba. Choć jak ja już odliczam dzień po dniu to zostało mi 7 razy do szkoły. Już mam praktycznie wolne bo co musiałam zaliczyć to zaliczyłam i właśnie o to w tym momencie natchnęło mnie na powrót tutaj. Bo ta piękna waga jaka ukazała się tutaj (44,5) więcej się niestety nie pojawiła. A to wszystko dzięki Wam, u mnie w szkole, klasie nie mam za bardzo motywujących ludzi. Wręcz demotywujących, zamiast pomagać mi, dopingować w dążeniu do perfekcji to wręcz namawiają do żarcia. Gdzie się nie ruszę to wszyscy jedzą. Ostatnio przeszłam na dietę bezglutenową i bez nabiałową (?), gdyż od pewnego czasu a dokładniej od września nie mogę sobie poradzić z trądzikiem. Udręka, w wakacje taka piękna twarz bez ani jednej krostki. Poszłam od września do liceum i jak na złość. Nigdy tak mnie nie wysypywało, próbowałam wszystkiego ok. 800 zł poszło na kwasy i kosmetyczkę , niezliczone godziny u dermatologa, maści i innego gówna. I co i gówno -.- 
Jedyne co mi pozostało to ścisła dieta i tak o to państwu mówię że zaczęłam przez tydzień smarować twarz.... moczem, sikami , siuśkami, żółtym gównem w płynie -.- Do tego zostałam posunięta. Wypijam hektolitry wody po 3 butelki 1,5 litrowe ( by sie oczyszczać ) Jak na złość , co przyszło - okres . I dziękuje wszystko w pizdu. Ale teraz kończy mi się owa tragedia i w środę najpóźniej wracam do sików. -.- 
Co ja robie ze swoim życiem...

Dobra teraz czas na popisanie o tłuszczyku;
Trzymałam restrykcyjną dietę przez jakieś 3 ostatnie tygodnie wytrzymałam bez słodyczy, ale wczoraj tracą wszelką nadzieję na ładną twarz kupiłam sobie moje ulubione draże. Nadstan pryszczy - taki sam. 
A więc już głupieję...
Waga - chyba stoi, choć zauważyłam u siebie tak zwany syndrom kompulsywnego jedzenia. Jakby mnie opisywano tyle że nie jestem jakoś nadzwyczajnie kwadratowa. Potrafię się opychać przez 2 godziny - wieczorem -.- A od wstania z łóźka do godz. 15 nic nie jeść , ćwiczyć , biegać chudnąć 3 kilo, a przychodzi wieczór, rodzice opuszczają dom gdyż wychodzą na spacer z psem i zaczyna się krojenie chlebka, podjadanie wasy, wafli i to tonami. Ale już odkryłam w czym leży problem. Powiem tylko jedno , a konkretniej rzucę pewnym tytułem książki : ' Jak przestać się martwić i zacząć żyć'' - Dale Carnegie. 

Od jutra daje do wglądu bilanse :) O kocham to , bycie tu, potrafię złapać motywacje, ster i wziąć się za siebie. Mam tyle Wam do poopowiadania , że to mało. 
+ przychodzę z nowym wystrojem bloga :) 
Liczę że o mnie nie zapomniałyście. Bo ja o Wam nie. 







piątek, 13 marca 2015

Oficjalny wpis za tydzien.

pisze tylko żebyście sie nie martwiły, miał być wpis ze zdjęciami i wogle, ale odłożę to o tydzień. Miałam domowe problemy. Wszystko wyjaśnię wam za tydzień. Głodówka pół na pół była wiec przedłużam ją o tydzień. Buziaki *.*

sobota, 7 marca 2015

Głodówkę czas zacząć + post informacyjny

Witam.
Znalazłam sekundę czasu, przeczytałam Wasze komentarze i powiem ze swoje zdjęcie + zdjęcie platform ( o które prosiła jedna z czytelniczek) dodam w sobotę za tydzień.

Moja dieta jak zwykle 500 kcal, starałam się nie zawalać. Od jutra startuję z głodówką. Pewnie potrwa gdzieś tak tydzień ( ogranicze sie do
50/100 kcal, by zaatrapować ją chociażby cieniutkim obiadkiem.
Jak powrócą omdlenia to przerwę.
Trzymajcie kciuki. Moim celem jest 43.
ostatnio ważąc sie przez wodę zatrzymaną w organizmie znów wazylam cos ok.45,5 dlatego zastosuje coś ostrzejszego.
Trzymajcie kciuki i czekajcie na zdjęcia, w końcu
Issabella pro ana, blizny kolezanki widzialy i dogryzały nie zdając sobie sprawy chyba co robią, a na w-f noszę długi rękaw i długie spodnie ;)

niedziela, 1 marca 2015

44.5 !!! Da sie ? Da sie !

Szczęść Boże !

Nie miałam pojęcia że tak długo mnie tutaj nie było. Ten tydzień minął mi jak z bicza strzelił.

1. Takiej wagi nigdy nie widziałam, a głodna prawie wcale nie jestem.
2. Przyszły moje ukochane platformy.
3. Dostałam okres.
4. Wizyty u kosmetyczki przynoszą efekty.
5. Moje problemy z zaparciami narazie minęły.
6. Wreszcie idę na korki z matmy. Mam nadzieje że moja udręka i wrodzona tępota na lekcji wreszcie się skończy.
7. Rodzice o moim cięciu już dawnoo zapomnieli.



Niedługo znowu się pojawię.
Dzięki za troskę jest wszystko  w jak najlepszym porządku, wzięłam się trochę za naukę, dlatego taka przerwa.

Bilans dzisiejszy;

sok marchew z sokowirówki - 50 kcal
ziemniaki z sosem - 100 kcal






piątek, 20 lutego 2015

I'm back.

Nie pisałam miesiąc.
Czy jest lepiej , nie !

Moje odchudzanie wyglądało mniej więcej tak; Rano oczywiście nic, przyszłam ze szkoły i zaczęłam jeść , bo nie miałam motywacji. Ten blog jednak wiele mi daje, tak samo jak czytanie waszych wpisów.

Przeszłam zabieg chirurgiczny zęba. Było strasznie, wycinanie, łamanie, rozkrawanie wiertłem go na pół , trwało to 1,5 godziny , bo były komplikacje z wyciągnięciem ostatniego kawałka.
Mnóstwo sprawdzianów po feriach. Zero wolnego czasu. Po zabiegu leżałam tydzień plackiem i piłam jedynie jogurty. Moja waga wynosiła 44.9. Jednak wszystko musiałam zaprzepaścić. Teraz może ważę ok 46 ? Ale od soboty, czyli od jutra rano biorę się za siebie i to bez wymówek. Mam nową motywacje. Mianowicie w poniedziałek przychodzą moje ukochane platformy które zamówiłam i musze mieć do nich chude nogi <3
Postaram się obserowowanych regularnie odwiedzać.
+ przez stres przed zabiegiem itd. spóźnia mi się już 2 tygodnie okres. ;/ Chodzę do kosmetyczki na kwasy, może troszke lepiej wygląda ta twarz , ale ciągle wysypuje bo nie dostałam okresu.
Spokój najważniejszy. Mam nadzieje , że o mnie nie zapomniałyście. Buziaki ;* Niedługo znowu wpadne, najprawdopodobniej jutro wieczorem. Moje postanowienie. 





środa, 28 stycznia 2015

Piekło się ochłodziło..

Rodzice już się uspokoili i obiecałam im, że  więcej czegoś takiego nie zrobię , dla nie doinformowanych post poprzedni.
Współczuje im, szczerze im współczuje, mama zauważyła tylko 4 blade kreseczki na rękach których praktycznie nie widać i też ich za bardzo już nie ukrywałam. Gdyby zobaczyła moje nogi. Matko jedyna, psychiatryk czekałby już otwarty. 
Ale teraz o czymś innym...

Przyszły wyniki tych nieszczęsnych badań i no cóż moja wątroba coś szwankuje. Mam dosyć mocno podwyższoną bilirubinę i mam obniżoną odporność co widać po białkach. 

Idę jutro do lekarza na konsulatacje, a w piątek na ponowne kucie. 
No cóż po ostatnim został mi niezły siniol, baba zrobiła mi krechę w poprzek na żyle, ręcę jej sie trzęsły jakby dostała padaczki O.o

Dzisiaj w szkole moja koleżanka z którą prowadzę ten zakład , zemdlała. Normalnie mi w rękach. Masakra.. A już myślałam że odpuściła diete , bo przecież w weekend pisała do mnie o przepis na takie jedne ciastka. 
A tu zaskoczenie. Jakbym widziała siebie co wtedy też prawie zemdlałam w sylwestra. Ale ja uratowałam się cukierkiem, bo byłoby to samo. Chciałam dać jej coś, choćby gryza i nie odleciałaby . Ale nie , zawzięta i po wszystkim.  Widać musi nabrać jeszcze doświadczenia, jak ona nic nie je. Śniadanie mogła zjeść chociaż, bez śniadania nie da się funkcjonować. Mama ją zabrała. No ciekawe, ale się pewnie wyłga, bo ona często mdleje ze stresu. Coś wykombinuje. Coś czuje że nie podda sie tak łatwo. 
Ja teraz też musze sie lepiej odżywiać, zero słodyczy, bo słodkie źle działa na wątrobę. Muszę mieć diete. :D

Piję teraz dużo herbatek ziołowych na odporność i trawienie, sok z aronii, który bardzo dobrze oczyszcza organizm i zaparcia jak narazie przeszły. Średnio to 2 razy dziennie udaje mi się wypróżniać :D

Bilans dzsiejszy :
100ml mleka odtłuszczonego + łyżka płatków owsianych ; 50 kcal
pół jogurtu naturalnego ; 50 kcal

troszke krupniku i 1 kawałek chleba z masłem - 100 kcal 
                                                                     ------- 200 / 400 kcal




piątek, 23 stycznia 2015

PRZYŁAPANA !!!

Byłam dzisiaj rano na pobieraniu krwi i babka źle sie wkuła i leciała mi ciągle krew. W domu mama chcąc obejrzeć ranę, zobaczyla ślady cięć. Wymówki typu pies, nie przeszły.,, Zaczęla sie wydzierać, unosić. Psychologa chcesz? Wróciwszy do domu ze szkoły ciągle robi docinki. Co , potniesz sie? Ja pierdole -.-
I jak tu żyć. Ojciec poucinał mi wszystko. Kosmetyczki nie będzie, butow nie będzie... -.- pisze na komórce, boje sie ze przeglądali mi komputer i pamiętnik i wszystko inne... Co robić do cholery?!

wtorek, 20 stycznia 2015

Złodziej tłuszczu.

Witam Was, jak obiecałam Wam wczoraj, napiszę dzisiaj notkę uzupełniającą.

Po pierwsze książki które Wam polecę :
-- Złodziejka książek ( o II wojnie światowej ) -->> Wgniata w fotel
-- Dieta ( nie ) życia

Czekolada + ciastka + cukier = sto tysięcy pryszczy

Moje chodzenie do dermatologa jak stwierdziła nawet moja mama nie ma sensu. Leki wysuszające na spirytusie i liczne maście, dosłownie zaczynają parzyć mi twarz. Zapisała mnie do kosmetyczki na oczyszczanie z kwasami za 150 zł już takie generalne+ kuracja. No teraz tylko czekam na wolne miejsce. Kosmetyczka ma straszny nawał jestem ''pilnym przypadkiem'', możliwy termin to jutro jak Pani jakaś się wycofa. A takto za 2 tygodnie :( Jutro cały dzień w szkole będę siedzieć jak na szpilkach i czekać na telefon.

We ferie mam dosyć nieprzyjemny zabieg na który czekam od pół roku. Mianowicie usuwanie ósemki. Tyle że ósemka jeszcze się nie przebiła z dziąsła i muszę mieć ją wyciętą. Znieczulenie miejscowe. Bardzo się bałam. Ale teraz po cudach jakie odwalam , taki ból to nie ból. 
W nagrodę za ''męki' dostanę wreszcie wymarzone buty. + przez 3 dni będę miała trudności z jedzeniem, więc nie mogę się doczekać. Tak idiotka ze mnie :)

Skńczyły mi się miejsca do cięcia. Zaczęłam ciąć kostki u nóg. Muszę chować je za skarpetkami. Dawno sobie tak nie przeorałam skóry. Jak weszłam do wody myślałam że będę się drzeć.

Koleżanka ( ta z którą się założyłam) zaczyna marznąć. A więc chociaż u niej dieta działa. 

Bilans : 
Śniadanie :
- mini banan - 33 kcal

- jabłko - 40 kcal

Obiad; 
1 kanapka ( 56 kcal ) + parówka jedynka gotowana (133 kcal ) -- 189 kcal

Kolacja 
0 kcal   
Razem - 262 kcal/ 400 kcal

Dzisiaj dostałam opieprz od matki że bez umiaru żrem jak świnia. Po wczorajszym.  






 
Moje grube kostki krwawią

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Nadal żyje.

Mnóstwo porażek. Dawno tak dużo nie jadłam. Ale nie wracając do tego ile jadłam przez tydzień nieobecności, zaczynam nowy start. Obiecuje. Od jutra się poprawię. Mam nowe motywacje i nie dopuszczę do napadów już nigdy więcej. Nażarłam się jak świnia i mam dosyć na kolejne miesiące. Musiałam. Ale teraz obiecuje że moje kalorie nie będą przekraczać 400 tak zmniejszyłam stawkę nie 500 ale 400 . To mnie m.in zmotywuje do ograniczania się. I jeszcze jedno, zakład z koleżanką. Ona naściemniała że zepsuła się jej waga, a ja że rodzice skonfiskowali baterie. Mamy tydzień na przywrócenie wag do życia. I przez ten tydzień biorę się konkretnie,ona chyba też.

Czuje że dam radę, Mam nauczkę. Odczekam jeszcze godzinkę od ostatniego posiłku i biorę się za brzuszki.
Jutro rano za kare nie zjem śniadania.
Ale później to już normalnie cieniutki obiad i troszke cięższe śniadanie.
Moja znajoma w szpitalu. Miała tygodniową głodówke i wylądowała. Ale ja normalnie przeczuwałam że się odchudza. Jest chuda jak patyk, ale nie, ona  musi jeszcze. Zawsze była strasznie chuda. Ponoć zemdlała w szkole. Jak ona potrafiła nie jeść przez tydzień to i ja przecież potrafie się powstrzymać od słodyczy i kolacji.
Już niedługo mam ferie i będę tu o wiele częściej zaglądać. Teraz do szkoły i ze szkoły tylko na nogach, wręcz muszę biegać bo sie nie wyrabiam. 20min, szybkim, bardzo szybkim chodem. Mam dosyć daleko. I dobrze. Wracajać będę chodzić specjalnie jeszcze przez miasto na około. Dla zdrówka. Dobra idę się oporządzić, pokrzątam się trochę po domu i 20 min brzuszków. Jak ja dawno ich nie robiłam ;/
Czuje że będzie ciężko. Bez thinspiracji tym razem, ale jestem na kompie rodziców i wole żeby niektórych zdjęć nie znaleźle. Postaram się w następnym razem. Jutro notka wieczorem, powiem wam jak mi poszło i poodwiedzam trochę wasze blogi. :) Nie zapomnę.

środa, 14 stycznia 2015

Coraz lepiej ...

Bilans dzisiejszy:
Śniadanie
Owsianka - 120 kcal
II śniadanie
jogurt naturalny -  86 kcal
obiad
 - 1,5 ziemniaka z maślanką -180 kcal
jabłko- 40 kcal
kolacja
siemie lniane - 24 kcal
  = 451 kcal / 500 kcal
Dobra wiadomość. Nie jestem w tym sama. Moja koleżanka która trochę się wachała nad 500 kaloriami dziennie, zdecydowała wziąć się za siebie. Mamy nawet taki ''zakład'' dla motywacji. W 3 miesiące osiągnąć wymarzoną wagę.
Ona waży 56 kg, a chce 50kg.
Ja waże 46 a chce 41/40 kg
+ zero słodyczy. No trudno będzie, ale zakład to większa motywacja. Jak ona będzie chudła to i ja też się na maksa zmotywuje. Narazie idzie w miarę.
Głowna motywatorka to koleżanka z naszej klasy która ma nogi jak pineski :)
Wszystkie się tak nad nią zachwycają, no cóż nie ukrywajmy, miło byłoby usłyszeć też takie komplementy na swój temat. + wreszcie chciałabym znaleźć sobie chłopaka. Nigdy takowego nie miałam. Czuje się niewidzialna, jakby mnie nie widzieli. Bo głównie chowam się za włosami.
+ chce się pozbyć pryszczy, od 5 lat chodzę do dermatologa, ale jedyną przeszkodą są słodycze, po nich mnie wysypuje i po obżarstwie. Gdy jestem głodna moje pryszcze jakby ''bledną'' i się goją. Słyszałam o magicznych właściwościach głodówek na pryszcze, no cóż biorę się za siebie. A koleżanki z klasy mają ból dupy , że wreszcie coś ze sobą robimy i takie miny,'' co kurwa odchudzasz się, ty jakaś chora jesteś. ''
O Bożeee''' i takie wzdechy. To moja sprawa , jak coś nie pasuje to wont.
Chce takie włosy <3

Podobne gówno wyryłam sobie na udzie wczoraj podczas kapieli ; "I HATE''




poniedziałek, 12 stycznia 2015

Męka od dziecka. historia od początku

Będąc małą dziewczynką ... Będąc niemowlakiem, miewałam stale zaparcia. Rodzice bezsilni , ciągle płakałam od bolącego brzuszka. Jednak po pewnym czasie ustało gdyż mama odstawiła mi kaszę mannę , która mnie strasznie zapychała.
Mając 5 lat, moja walka z zaparciami powróciła. Potrafiłam nie załatwiać się po 16 dni. Siedziałam na nocniku  i płakałam z bólu. Rodzice jak zwykle zrozpaczeni nad moim losem. Jedną z przyczyn było  to że babcia lubiła dokarmiać mnie słodyczami, nawet jeśli moi rodzice surowo jej tego zabraniali.

Zapracia mimo to , męczyły mnie regularnie, stały się nieodłączną dozą mojego życia. Był taki moment że totalnie olałam to czy się załatwiam czy nie ( nie robiłam po 2 tygodnie) . Czasem ustały, czasem znów wracały, z mniejszą lub większą siłą.
Od liceum czyli od pół roku, zaczęły pojawiać się nagminnie !
(Nie, nie jem dużo słodyczy ). Stres mnie tak załatwia. Próbowałam wypijać butelkę dziennie soku z marchwi, przez pierwszy miesiąc było to moim ( raz w tygodniu) wybawieniem. Lecz sok przestał działać , picie regularnie wody z czasem też znudziło się mojemu organizmowi. Sok śliwkowy i tabletki nie działają tak jak kiedyś . Wczoraj przeprowadziłam poważną rozmowę z mamą, że jak sama wie, zaparcia mnie wykańczają. A przewlekłe prowadzą do nowotworu jelit. A więc wczoraj wypiłam siemie lniane. Zawsze się przed nim wzbraniałam, ale nie potafiłam już normalnie funkcjonować. Dzisiaj udało mi się. Wypróżniłam się po 9 dniach.
Mój rozkład na kolejny miesiąc , a i może jeszcze dalej.
Codziennie rano; Owsianka ( 200 ml mleka + 1 łyżka stołowa płatków extra górskich)
Obiad ( zależy co mama ugotuje, zapewnie jakieś zupki ) jakiś jogurt naturalny  po drodze .  dużo wody, owoc
Kolacja ; Kubek siemia lnianego ( 1 łyżeczka do dodania )

Mam nadzieje że w końcu wygram walkę z zaparciami. Jeśli ją wygram to odchudzanie będzie szło w parze.
ZERO, powtarzam ZERO słodyczy , ani jednej czekoladki , nawet wafelka , ani ciastka. Nic poza tym co mam w rozpisce, przez 2 pierwsze miesiące. By oczyścić organizm do końca.


Mój Bilans dzisiejszy :
Z racji tego że mleka rano nie było, a o 5.00 sklep jeszcze zamknięty to pozwoliłam sobie na ;
1 kawałek chleba graham z twarożkiem - 57 kcal
Obiad ;
woreczek ryżu parboiled - 376 kcal
Kolacja ;
siemie lniane - 24 kcal  / razem 457 kcal
Od jutra dopilnuję żeby mleka w domu nie zabrakło. !!!!

niedziela, 11 stycznia 2015

witaj ponownie gruba świnio ! ( do siebie , oczywiście)

Ostatnio tak sie cieszyłam wreszcie 45 a tu kurwa jak sie w weekend dopadła tu ciasteczko zbożowe belvita tam dwa talerze kopytek to z trzy kanapeczki, a co od jutra pogłoduje tu cały litrowy sok wciągnięty. Wydalę to , ale nie bo od kilku dni zaparcia od niejedzenia. Dobra będę jadla to popchne to , ale nie zaparcia są. Weszlam na wagę po wciągnięciu dzisiejszego sytego obiadu i po 6 cukierkach galaretkowych i widzę na wadze 47,5 . To to sie zapuściłaś 2 kg w dwa dni. Moze jakbym weszla na wagę nie odrazu po jedzeniu to byłoby mniej. Ale kurwa ja przecież lubię sie dobijać. Gdybym jeszcze mogla sie jakoś załatwić ale nie, bo zapatrcia mnie kochają. Czuje sie jak bania. Mam ochote skoczyć z okna
jutro rano chce wypierdolic to śniadanie, obiad i kolacje. A tato dzisiaj do mnie : " No wreszcie ładnie zes zjadla obiadek. Myślalam ze sie na niego rzucę. Umieraaam. Mam ochote krzyczeć i te piepszone zaparcia. I rodzice : no wpierdalaj i tyj jeszcze bardziej. Placze, placze caly czas. Co robić.

piątek, 9 stycznia 2015

45,5 !!!!

Naprawdę przepraszam że tak długo nie pisałam ale dostałam lenia.
Dzisiaj rano na wadze ujrzałam wreszcie magiczne 45 !!!!!
Jeśli będę jutro dostatecznie zmotywowana obiecuję ,że wstawię swoje zdjęcie.
To nie znaczy oczywiście że dieta zakończona, o nie , nie ! Mam dużo jeszcze do poprawy a do 40 kg zostało jeszcze pół życia.

Bilans z dzisiaj :
1 kanapka chleba razowego - ok. 90 kcal
1 ziemniak + 1 pierś z kurczaka - 165 kcal
zminiaturyzowany banan - 50 kcal
+ wyjątkowo dzisiaj aż 2 godziny w-fu
+ w domu 30 min. brzuszków.

dużoo nauki i będę zaglądać tutaj trochę rzadziej. Ale nie zapomnijcie o mnie , notka 3 razy w tygodniu.



Kocham to zdjęcie <3




Chudzielcom jak zwykle zimno :)

wtorek, 6 stycznia 2015

Brzuszki uzależnieniem

Hej.

Wczorajszy dzień zaliczony , zmieściłam się w 150 kcal <3

Dzisiaj: 

Owsianka ok.200 kcal

Porcja zupy pomidorowej - 150 kcal

Na dzisiaj koniec z jedzeniem.

Jak co wieczór planuje iść na miasto z koleżanką. ( dla zdrówka )

100 brzuszków + ćwiczenia rozciągające ( umiem prawie szpagat <3)

Jutro pierwszy dzień szkoły po przerwie świątecznej , dlatego zabiegi pielęgnacyjne jak najbardziej wskazane.

Wczoraj, miałam próbę silnej woli.

Koleżanka kupuje cole , czekoladę i chipsy. Stoję przy tym stoisku ze słodyczami a pieniądze wypalają mi dziurę w kieszeni. Wychodzę dumna ze sklepu i nic nie kupuje. Ale ciągło jak cholera. :)

Mam problem, miesiąc temu byłam u fryzjera na przyciemnieniu włosów tonerem ( czekolady kolor - jestem naturalną blondynką ) i mam już ich dosyć. Przetłuszczają mi się włosy już od kilku lat , ale teraz to chodzę normalnie jak jakiś brudas, na ciemnych włosach to przetłuszczenie widać jeszcze bardziej + twarz wydaje się taka szara i zmęczona. 

Jestem w fazie wypróbowywania szamponu przeciwłupieżowego , bo podobno ściąga tonery i farby. 

Macie jakieś sposoby na nieco rozjaśnieniu włosów?

Gówno trzyma się jak cholera + zapłaciłam za to 100 zł.







sobota, 3 stycznia 2015

Brnę dalej z pozytywną energią !!!

Hej moje Motylki :)

Jakoś tak niedawno zaczęłam czuć się  bardziej szczęśliwa i dowartościowana. 

Dużo pozytywnych rzeczy ; 

- BILANS DZIŚ :

bułka mała grahamka - ok.120 kcal + dużo płynów 

150 brzuszków, ćwiczenia rozciągające - 20 min. 

 okres ( zawsze trochę więcej kilogramów ) a tu 46.5 <3 zmierzam w dobrym kierunku

 

- POLECAM -->>   ĆPUN (Melvin Burgess ) 

MOTYLKI - wstrząsająca opowieść anorektyczki ( Laurie Halse Anderson)

- wreszcie zamówiłam koszulki i kilka dodatków + przemalowałam moje stare pierścionki na czarno farbą i efekt jest boski *.*

 - idę dzisiaj do koleżanki na seans filmowy <3

- odrosły mi ładnie paznokcie <3

- jadę niedługo ze znajomymi na lodowisko 

- wypad do kina 

 Wreszcie mam sposób na chowanie jedzenia. 

Obiad jem w pokoju, mam wysuwaną płyte przy biurku i na niej leży klawiatura. Biorę wcześniej foliowe reklamóweczki ( bo w domu tego od cholery) +  chusteczki chowam pod  klawiaturę. Gdy jem biorę te rzeczy zawijam w to jedzenie , chowam za ruchomą szafkę obok . Wychodząc do szkoły wkładam do plecaka , po drodze wyrzucam. A jak nie chodze z plecakiem to wkładam do swetra bo ma takie wielkie kieszenie i siup na trawnik ptaszkom czy psom .

Zawsze się cykorzyłam odwalać takie numery, ale w końcu się przemogłam i działają :)

Zawsze to przez okna wywalałam ale raz źle wywaliłam i trafiło w okno sąsiadowi, mieszkam w bloku. xD