środa, 28 stycznia 2015

Piekło się ochłodziło..

Rodzice już się uspokoili i obiecałam im, że  więcej czegoś takiego nie zrobię , dla nie doinformowanych post poprzedni.
Współczuje im, szczerze im współczuje, mama zauważyła tylko 4 blade kreseczki na rękach których praktycznie nie widać i też ich za bardzo już nie ukrywałam. Gdyby zobaczyła moje nogi. Matko jedyna, psychiatryk czekałby już otwarty. 
Ale teraz o czymś innym...

Przyszły wyniki tych nieszczęsnych badań i no cóż moja wątroba coś szwankuje. Mam dosyć mocno podwyższoną bilirubinę i mam obniżoną odporność co widać po białkach. 

Idę jutro do lekarza na konsulatacje, a w piątek na ponowne kucie. 
No cóż po ostatnim został mi niezły siniol, baba zrobiła mi krechę w poprzek na żyle, ręcę jej sie trzęsły jakby dostała padaczki O.o

Dzisiaj w szkole moja koleżanka z którą prowadzę ten zakład , zemdlała. Normalnie mi w rękach. Masakra.. A już myślałam że odpuściła diete , bo przecież w weekend pisała do mnie o przepis na takie jedne ciastka. 
A tu zaskoczenie. Jakbym widziała siebie co wtedy też prawie zemdlałam w sylwestra. Ale ja uratowałam się cukierkiem, bo byłoby to samo. Chciałam dać jej coś, choćby gryza i nie odleciałaby . Ale nie , zawzięta i po wszystkim.  Widać musi nabrać jeszcze doświadczenia, jak ona nic nie je. Śniadanie mogła zjeść chociaż, bez śniadania nie da się funkcjonować. Mama ją zabrała. No ciekawe, ale się pewnie wyłga, bo ona często mdleje ze stresu. Coś wykombinuje. Coś czuje że nie podda sie tak łatwo. 
Ja teraz też musze sie lepiej odżywiać, zero słodyczy, bo słodkie źle działa na wątrobę. Muszę mieć diete. :D

Piję teraz dużo herbatek ziołowych na odporność i trawienie, sok z aronii, który bardzo dobrze oczyszcza organizm i zaparcia jak narazie przeszły. Średnio to 2 razy dziennie udaje mi się wypróżniać :D

Bilans dzsiejszy :
100ml mleka odtłuszczonego + łyżka płatków owsianych ; 50 kcal
pół jogurtu naturalnego ; 50 kcal

troszke krupniku i 1 kawałek chleba z masłem - 100 kcal 
                                                                     ------- 200 / 400 kcal




piątek, 23 stycznia 2015

PRZYŁAPANA !!!

Byłam dzisiaj rano na pobieraniu krwi i babka źle sie wkuła i leciała mi ciągle krew. W domu mama chcąc obejrzeć ranę, zobaczyla ślady cięć. Wymówki typu pies, nie przeszły.,, Zaczęla sie wydzierać, unosić. Psychologa chcesz? Wróciwszy do domu ze szkoły ciągle robi docinki. Co , potniesz sie? Ja pierdole -.-
I jak tu żyć. Ojciec poucinał mi wszystko. Kosmetyczki nie będzie, butow nie będzie... -.- pisze na komórce, boje sie ze przeglądali mi komputer i pamiętnik i wszystko inne... Co robić do cholery?!

wtorek, 20 stycznia 2015

Złodziej tłuszczu.

Witam Was, jak obiecałam Wam wczoraj, napiszę dzisiaj notkę uzupełniającą.

Po pierwsze książki które Wam polecę :
-- Złodziejka książek ( o II wojnie światowej ) -->> Wgniata w fotel
-- Dieta ( nie ) życia

Czekolada + ciastka + cukier = sto tysięcy pryszczy

Moje chodzenie do dermatologa jak stwierdziła nawet moja mama nie ma sensu. Leki wysuszające na spirytusie i liczne maście, dosłownie zaczynają parzyć mi twarz. Zapisała mnie do kosmetyczki na oczyszczanie z kwasami za 150 zł już takie generalne+ kuracja. No teraz tylko czekam na wolne miejsce. Kosmetyczka ma straszny nawał jestem ''pilnym przypadkiem'', możliwy termin to jutro jak Pani jakaś się wycofa. A takto za 2 tygodnie :( Jutro cały dzień w szkole będę siedzieć jak na szpilkach i czekać na telefon.

We ferie mam dosyć nieprzyjemny zabieg na który czekam od pół roku. Mianowicie usuwanie ósemki. Tyle że ósemka jeszcze się nie przebiła z dziąsła i muszę mieć ją wyciętą. Znieczulenie miejscowe. Bardzo się bałam. Ale teraz po cudach jakie odwalam , taki ból to nie ból. 
W nagrodę za ''męki' dostanę wreszcie wymarzone buty. + przez 3 dni będę miała trudności z jedzeniem, więc nie mogę się doczekać. Tak idiotka ze mnie :)

Skńczyły mi się miejsca do cięcia. Zaczęłam ciąć kostki u nóg. Muszę chować je za skarpetkami. Dawno sobie tak nie przeorałam skóry. Jak weszłam do wody myślałam że będę się drzeć.

Koleżanka ( ta z którą się założyłam) zaczyna marznąć. A więc chociaż u niej dieta działa. 

Bilans : 
Śniadanie :
- mini banan - 33 kcal

- jabłko - 40 kcal

Obiad; 
1 kanapka ( 56 kcal ) + parówka jedynka gotowana (133 kcal ) -- 189 kcal

Kolacja 
0 kcal   
Razem - 262 kcal/ 400 kcal

Dzisiaj dostałam opieprz od matki że bez umiaru żrem jak świnia. Po wczorajszym.  






 
Moje grube kostki krwawią

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Nadal żyje.

Mnóstwo porażek. Dawno tak dużo nie jadłam. Ale nie wracając do tego ile jadłam przez tydzień nieobecności, zaczynam nowy start. Obiecuje. Od jutra się poprawię. Mam nowe motywacje i nie dopuszczę do napadów już nigdy więcej. Nażarłam się jak świnia i mam dosyć na kolejne miesiące. Musiałam. Ale teraz obiecuje że moje kalorie nie będą przekraczać 400 tak zmniejszyłam stawkę nie 500 ale 400 . To mnie m.in zmotywuje do ograniczania się. I jeszcze jedno, zakład z koleżanką. Ona naściemniała że zepsuła się jej waga, a ja że rodzice skonfiskowali baterie. Mamy tydzień na przywrócenie wag do życia. I przez ten tydzień biorę się konkretnie,ona chyba też.

Czuje że dam radę, Mam nauczkę. Odczekam jeszcze godzinkę od ostatniego posiłku i biorę się za brzuszki.
Jutro rano za kare nie zjem śniadania.
Ale później to już normalnie cieniutki obiad i troszke cięższe śniadanie.
Moja znajoma w szpitalu. Miała tygodniową głodówke i wylądowała. Ale ja normalnie przeczuwałam że się odchudza. Jest chuda jak patyk, ale nie, ona  musi jeszcze. Zawsze była strasznie chuda. Ponoć zemdlała w szkole. Jak ona potrafiła nie jeść przez tydzień to i ja przecież potrafie się powstrzymać od słodyczy i kolacji.
Już niedługo mam ferie i będę tu o wiele częściej zaglądać. Teraz do szkoły i ze szkoły tylko na nogach, wręcz muszę biegać bo sie nie wyrabiam. 20min, szybkim, bardzo szybkim chodem. Mam dosyć daleko. I dobrze. Wracajać będę chodzić specjalnie jeszcze przez miasto na około. Dla zdrówka. Dobra idę się oporządzić, pokrzątam się trochę po domu i 20 min brzuszków. Jak ja dawno ich nie robiłam ;/
Czuje że będzie ciężko. Bez thinspiracji tym razem, ale jestem na kompie rodziców i wole żeby niektórych zdjęć nie znaleźle. Postaram się w następnym razem. Jutro notka wieczorem, powiem wam jak mi poszło i poodwiedzam trochę wasze blogi. :) Nie zapomnę.

środa, 14 stycznia 2015

Coraz lepiej ...

Bilans dzisiejszy:
Śniadanie
Owsianka - 120 kcal
II śniadanie
jogurt naturalny -  86 kcal
obiad
 - 1,5 ziemniaka z maślanką -180 kcal
jabłko- 40 kcal
kolacja
siemie lniane - 24 kcal
  = 451 kcal / 500 kcal
Dobra wiadomość. Nie jestem w tym sama. Moja koleżanka która trochę się wachała nad 500 kaloriami dziennie, zdecydowała wziąć się za siebie. Mamy nawet taki ''zakład'' dla motywacji. W 3 miesiące osiągnąć wymarzoną wagę.
Ona waży 56 kg, a chce 50kg.
Ja waże 46 a chce 41/40 kg
+ zero słodyczy. No trudno będzie, ale zakład to większa motywacja. Jak ona będzie chudła to i ja też się na maksa zmotywuje. Narazie idzie w miarę.
Głowna motywatorka to koleżanka z naszej klasy która ma nogi jak pineski :)
Wszystkie się tak nad nią zachwycają, no cóż nie ukrywajmy, miło byłoby usłyszeć też takie komplementy na swój temat. + wreszcie chciałabym znaleźć sobie chłopaka. Nigdy takowego nie miałam. Czuje się niewidzialna, jakby mnie nie widzieli. Bo głównie chowam się za włosami.
+ chce się pozbyć pryszczy, od 5 lat chodzę do dermatologa, ale jedyną przeszkodą są słodycze, po nich mnie wysypuje i po obżarstwie. Gdy jestem głodna moje pryszcze jakby ''bledną'' i się goją. Słyszałam o magicznych właściwościach głodówek na pryszcze, no cóż biorę się za siebie. A koleżanki z klasy mają ból dupy , że wreszcie coś ze sobą robimy i takie miny,'' co kurwa odchudzasz się, ty jakaś chora jesteś. ''
O Bożeee''' i takie wzdechy. To moja sprawa , jak coś nie pasuje to wont.
Chce takie włosy <3

Podobne gówno wyryłam sobie na udzie wczoraj podczas kapieli ; "I HATE''




poniedziałek, 12 stycznia 2015

Męka od dziecka. historia od początku

Będąc małą dziewczynką ... Będąc niemowlakiem, miewałam stale zaparcia. Rodzice bezsilni , ciągle płakałam od bolącego brzuszka. Jednak po pewnym czasie ustało gdyż mama odstawiła mi kaszę mannę , która mnie strasznie zapychała.
Mając 5 lat, moja walka z zaparciami powróciła. Potrafiłam nie załatwiać się po 16 dni. Siedziałam na nocniku  i płakałam z bólu. Rodzice jak zwykle zrozpaczeni nad moim losem. Jedną z przyczyn było  to że babcia lubiła dokarmiać mnie słodyczami, nawet jeśli moi rodzice surowo jej tego zabraniali.

Zapracia mimo to , męczyły mnie regularnie, stały się nieodłączną dozą mojego życia. Był taki moment że totalnie olałam to czy się załatwiam czy nie ( nie robiłam po 2 tygodnie) . Czasem ustały, czasem znów wracały, z mniejszą lub większą siłą.
Od liceum czyli od pół roku, zaczęły pojawiać się nagminnie !
(Nie, nie jem dużo słodyczy ). Stres mnie tak załatwia. Próbowałam wypijać butelkę dziennie soku z marchwi, przez pierwszy miesiąc było to moim ( raz w tygodniu) wybawieniem. Lecz sok przestał działać , picie regularnie wody z czasem też znudziło się mojemu organizmowi. Sok śliwkowy i tabletki nie działają tak jak kiedyś . Wczoraj przeprowadziłam poważną rozmowę z mamą, że jak sama wie, zaparcia mnie wykańczają. A przewlekłe prowadzą do nowotworu jelit. A więc wczoraj wypiłam siemie lniane. Zawsze się przed nim wzbraniałam, ale nie potafiłam już normalnie funkcjonować. Dzisiaj udało mi się. Wypróżniłam się po 9 dniach.
Mój rozkład na kolejny miesiąc , a i może jeszcze dalej.
Codziennie rano; Owsianka ( 200 ml mleka + 1 łyżka stołowa płatków extra górskich)
Obiad ( zależy co mama ugotuje, zapewnie jakieś zupki ) jakiś jogurt naturalny  po drodze .  dużo wody, owoc
Kolacja ; Kubek siemia lnianego ( 1 łyżeczka do dodania )

Mam nadzieje że w końcu wygram walkę z zaparciami. Jeśli ją wygram to odchudzanie będzie szło w parze.
ZERO, powtarzam ZERO słodyczy , ani jednej czekoladki , nawet wafelka , ani ciastka. Nic poza tym co mam w rozpisce, przez 2 pierwsze miesiące. By oczyścić organizm do końca.


Mój Bilans dzisiejszy :
Z racji tego że mleka rano nie było, a o 5.00 sklep jeszcze zamknięty to pozwoliłam sobie na ;
1 kawałek chleba graham z twarożkiem - 57 kcal
Obiad ;
woreczek ryżu parboiled - 376 kcal
Kolacja ;
siemie lniane - 24 kcal  / razem 457 kcal
Od jutra dopilnuję żeby mleka w domu nie zabrakło. !!!!

niedziela, 11 stycznia 2015

witaj ponownie gruba świnio ! ( do siebie , oczywiście)

Ostatnio tak sie cieszyłam wreszcie 45 a tu kurwa jak sie w weekend dopadła tu ciasteczko zbożowe belvita tam dwa talerze kopytek to z trzy kanapeczki, a co od jutra pogłoduje tu cały litrowy sok wciągnięty. Wydalę to , ale nie bo od kilku dni zaparcia od niejedzenia. Dobra będę jadla to popchne to , ale nie zaparcia są. Weszlam na wagę po wciągnięciu dzisiejszego sytego obiadu i po 6 cukierkach galaretkowych i widzę na wadze 47,5 . To to sie zapuściłaś 2 kg w dwa dni. Moze jakbym weszla na wagę nie odrazu po jedzeniu to byłoby mniej. Ale kurwa ja przecież lubię sie dobijać. Gdybym jeszcze mogla sie jakoś załatwić ale nie, bo zapatrcia mnie kochają. Czuje sie jak bania. Mam ochote skoczyć z okna
jutro rano chce wypierdolic to śniadanie, obiad i kolacje. A tato dzisiaj do mnie : " No wreszcie ładnie zes zjadla obiadek. Myślalam ze sie na niego rzucę. Umieraaam. Mam ochote krzyczeć i te piepszone zaparcia. I rodzice : no wpierdalaj i tyj jeszcze bardziej. Placze, placze caly czas. Co robić.

piątek, 9 stycznia 2015

45,5 !!!!

Naprawdę przepraszam że tak długo nie pisałam ale dostałam lenia.
Dzisiaj rano na wadze ujrzałam wreszcie magiczne 45 !!!!!
Jeśli będę jutro dostatecznie zmotywowana obiecuję ,że wstawię swoje zdjęcie.
To nie znaczy oczywiście że dieta zakończona, o nie , nie ! Mam dużo jeszcze do poprawy a do 40 kg zostało jeszcze pół życia.

Bilans z dzisiaj :
1 kanapka chleba razowego - ok. 90 kcal
1 ziemniak + 1 pierś z kurczaka - 165 kcal
zminiaturyzowany banan - 50 kcal
+ wyjątkowo dzisiaj aż 2 godziny w-fu
+ w domu 30 min. brzuszków.

dużoo nauki i będę zaglądać tutaj trochę rzadziej. Ale nie zapomnijcie o mnie , notka 3 razy w tygodniu.



Kocham to zdjęcie <3




Chudzielcom jak zwykle zimno :)

wtorek, 6 stycznia 2015

Brzuszki uzależnieniem

Hej.

Wczorajszy dzień zaliczony , zmieściłam się w 150 kcal <3

Dzisiaj: 

Owsianka ok.200 kcal

Porcja zupy pomidorowej - 150 kcal

Na dzisiaj koniec z jedzeniem.

Jak co wieczór planuje iść na miasto z koleżanką. ( dla zdrówka )

100 brzuszków + ćwiczenia rozciągające ( umiem prawie szpagat <3)

Jutro pierwszy dzień szkoły po przerwie świątecznej , dlatego zabiegi pielęgnacyjne jak najbardziej wskazane.

Wczoraj, miałam próbę silnej woli.

Koleżanka kupuje cole , czekoladę i chipsy. Stoję przy tym stoisku ze słodyczami a pieniądze wypalają mi dziurę w kieszeni. Wychodzę dumna ze sklepu i nic nie kupuje. Ale ciągło jak cholera. :)

Mam problem, miesiąc temu byłam u fryzjera na przyciemnieniu włosów tonerem ( czekolady kolor - jestem naturalną blondynką ) i mam już ich dosyć. Przetłuszczają mi się włosy już od kilku lat , ale teraz to chodzę normalnie jak jakiś brudas, na ciemnych włosach to przetłuszczenie widać jeszcze bardziej + twarz wydaje się taka szara i zmęczona. 

Jestem w fazie wypróbowywania szamponu przeciwłupieżowego , bo podobno ściąga tonery i farby. 

Macie jakieś sposoby na nieco rozjaśnieniu włosów?

Gówno trzyma się jak cholera + zapłaciłam za to 100 zł.







sobota, 3 stycznia 2015

Brnę dalej z pozytywną energią !!!

Hej moje Motylki :)

Jakoś tak niedawno zaczęłam czuć się  bardziej szczęśliwa i dowartościowana. 

Dużo pozytywnych rzeczy ; 

- BILANS DZIŚ :

bułka mała grahamka - ok.120 kcal + dużo płynów 

150 brzuszków, ćwiczenia rozciągające - 20 min. 

 okres ( zawsze trochę więcej kilogramów ) a tu 46.5 <3 zmierzam w dobrym kierunku

 

- POLECAM -->>   ĆPUN (Melvin Burgess ) 

MOTYLKI - wstrząsająca opowieść anorektyczki ( Laurie Halse Anderson)

- wreszcie zamówiłam koszulki i kilka dodatków + przemalowałam moje stare pierścionki na czarno farbą i efekt jest boski *.*

 - idę dzisiaj do koleżanki na seans filmowy <3

- odrosły mi ładnie paznokcie <3

- jadę niedługo ze znajomymi na lodowisko 

- wypad do kina 

 Wreszcie mam sposób na chowanie jedzenia. 

Obiad jem w pokoju, mam wysuwaną płyte przy biurku i na niej leży klawiatura. Biorę wcześniej foliowe reklamóweczki ( bo w domu tego od cholery) +  chusteczki chowam pod  klawiaturę. Gdy jem biorę te rzeczy zawijam w to jedzenie , chowam za ruchomą szafkę obok . Wychodząc do szkoły wkładam do plecaka , po drodze wyrzucam. A jak nie chodze z plecakiem to wkładam do swetra bo ma takie wielkie kieszenie i siup na trawnik ptaszkom czy psom .

Zawsze się cykorzyłam odwalać takie numery, ale w końcu się przemogłam i działają :)

Zawsze to przez okna wywalałam ale raz źle wywaliłam i trafiło w okno sąsiadowi, mieszkam w bloku. xD














 




czwartek, 1 stycznia 2015

Zasłabłam :(

Pewnie wczoraj rano na wadze zobaczyłabym 45 kg, ale jakimś trafem nie weszłam na wagę.

Czułam się jakoś dziwnie, zjadłam rano pół grachamki, a dzień wcześniej praktycznie  nic. 

Doigrałam się. Już ubierając się w przedpokoju było mi niedobrze i słabo. Zeszłam na dół na świeże powietrze, trochę lepiej. Pojechałam z mamą do miasta.

 

I się zaczęło. Myślałam że umrę , już się nie ukrywałam krzyczałam wręcz; " Mamo pomóż mi, zaraz umrę''

Na szczęście byłyśmy niedaleko samochodu, przechodząc przez jezdnie już nic nie widziałam. Nie wiem jak weszłam do samochodu, myślałam że skończe tam na ziemi, cała urzygana. Było mi tak potwornie niedobrze, nie mogłam iść, cała się trzęsłam, czułam że pot spływa mi po plecach. Prawie leżałam na ziemi , szukałam miejsca do zwymiotowania już nic mnie nie obchodziło, co ludzie powiedzą itd.

Zawiozła mnie do domu. Ta jej panika w oczach. Dała mi tic taca zrobiło się ciut lepiej. W domu już mi się polepszyło. Pewnie się m.in też odwodniłam bo rano nawet niczego się nie napiłam. Sama się strasznie wystraszyłam , myślałam że już nie wrócę do domu. To było coś potwornego...

 Po tym wszystkim skłamałam ; '' zbliża mi się okres i dlatego się źle czuje + chyba łapie mnie jakieś grypsko''

- uwierzyła i dzięki Bogu.

Jadłam wczoraj dużo. Dzisiaj rano kawałek makowca. Od jutra 2 styczeń 2015  - zacznę dietę od nowa. Tyle że będę jadła obiad ( w małych ilościach, ale coś zjem )  i piła rano herbatę, bo bez picia też daleko nie ujadę. Czasem po prostu zapominam i nie chce mi się pić najzwyczajniej w świecie , tak już mam. 

Bilansów nie daje. Od jutro zaczynam nowy start.